Lampy video tworzyły idealną kulę światła pozwalającą robić całkiem fajne zdjęcia z bliskiej odległości. Brak silnego, skoncentrowanego strumienia nie dawał jednak szans na przekazywanie informacji.
Potrząsnąłem sprzętem fotograficznym próbując zwrócić na siebie uwagę, natychmiast uderzyła mnie groteskowa nieskuteczność tego sygnału. Wykonując silne kopnięcia płetwami przypiąłem aparat do D-ringu, sięgnąłem po małą latarkę zapasową. Po kilku chwilach „pościgu” z jednoczesnym wymachiwaniem światłem ktoś z grupy zatrzymał się żeby sprawdzić co się ze mną dzieje.
W głowie jednak pozostało pytanie: jak pogodzić fotografowanie i kręcenie filmików z komunikacją?